pewno miałas ju¿ dosc szpitala. Jak sie czujesz?
- Jeszcze ¿yje. - Co? - Powiedziałam, ¿e dobrze - powtórzyła głosniej. - Przepraszam, jestem akurat w klubie. Straszny tu hałas, a twój głos brzmi jakos dziwnie. To te druty, tak? W ka¿dym razie chciałabym do ciebie wpasc. Kiedy moge przyjechac? - Kiedy chcesz - odparła Marla i katem oka dostrzegła, ¿e kaciki ust jej tesciowej opadły w wyrazie dezaprobaty. Eugenia pokreciła głowa i wzieła z koszyczka nowa pare drutów i kłebek koralowej włóczki. - Mo¿esz przyjmowac gosci? - Oczywiscie. Czemu miałaby nie móc spotkac sie ze swoimi przyjaciółmi? Eugenia przez chwile poruszała bezgłosnie ustami, liczac oczka, potem rozległo sie ciche stukanie drutów. - Te¿ jestem tego zdania, ale Alex był bardzo stanowczy. Mówił, ¿e nikomu nie wolno odwiedzac cie w szpitalu. Próbowałam, mówiac szczerze, ale nadziałam sie na jakiegos ochroniarza czy pielegniarza, prawdopodobnie członka Swiatowego Zwiazku Zapasników, czy jak to sie tam nazywa. W ka¿dym razie okazał sie bardzo skuteczny. Nie wpuscił mnie do ciebie. - Naprawde? - Marla spojrzała spod oka na Eugenie, która wydawała sie tak skupiona na swojej robótce, jakby od jakosci sciegu zale¿ało jej ¿ycie. - To pewnie z powodu spiaczki. - Pewnie tak. 134 - Ale teraz bardzo chciałabym sie z toba spotkac - odrzekła Marla, chocia¿ w ¿aden sposób nie była w stanie przypomniec sobie twarzy Joanny. Katem oka zauwa¿yła, ¿e Eugenia znowu zacisneła zeby i z dezaprobata potrzasneła głowa. Postanowiła nie zwracac uwagi na tesciowa. - Mo¿e dzis wieczorem? Wpadnij na drinka. Eugenia gwałtownym ruchem podniosła głowe znad robótki i zmarszczyła brwi. - Jasne. Chetnie. Nie bede mogła zostac długo, ale wracajac, wstapie na chwile, jak tylko skoncze tego seta. Powiedzmy... za jakies półtorej godziny? - Swietnie. Czekam. - Rozłaczyła sie, zanim Eugenia zdołała wyartykułowac swoje zdanie na ten temat. Mrukneła wiec tylko cos pod nosem, a potem zaczeła pruc ostatni rzadek robótki, jakby przez Marle zgubiła oczko. - To nie jest dobry pomysł - powiedziała w koncu, znowu biorac druty do reki. - Czemu nie? - W twoim stanie nie sa wskazane wzruszenia czy wysiłek. A poza tym nie wolno ci pic alkoholu, skoro cały czas jestes na lekach. - Nawet kieliszka wina? - Ani kropli. - Musze sie spotkac z moimi przyjaciółmi... a przy okazji, nie wiesz czasem, gdzie moja torebka? Ta, która miałam przy sobie w dniu wypadku?