74
Nick w duchu przyznał bratu racje. Jego zdaniem prawda była lepsza ni¿ fałszywe nadzieje, a fakty mówiły same za siebie: Marla Amhurst Cahill omal nie zgineła, teraz wyglada upiornie i prawdopodobnie czuje sie fatalnie. Jej droga do całkowitego wyzdrowienia bedzie długa i wyboista. - Nie... nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek bede soba. - Marla, wstrzasnieta, spojrzała na Nicka. Przez chwile patrzyła mu prosto w oczy, jakby tylko on jeden mógł to zrozumiec. - Nie wydaje mi sie, ¿ebym była... - Kim? - spytał Alex. Marla przenosiła wzrok z jednej twarzy na druga. Kiedy znowu napotkała wzrok Nicka, w jej oczach pojawiło sie na ułamek sekundy cos, czego nie potrafił okreslic. - Nie wiem, kim jestem. - O kurde - mrukneła Cissy, na co Alex posłał jej spojrzenie, które mówiło wyraznie: „Lepiej sie nie odzywaj”. - Wszystko bedzie dobrze - powiedział krzepiaco. Nick nie wierzył w to ani przez chwile. Nie bedzie dobrze. Nigdy nie było. Patrzac na jej posiniaczona twarz, czuł sie troche winny. Przez tyle lat myslał o niej z pogarda i odraza, a teraz był swiadkiem jej nieszczescia i walki o zachowanie resztek godnosci. Cissy udawała, ¿e wyglada przez okno, w roztargnieniu przesuwajac palcami po framudze, ale Nick prawie widział trybiki szybko pracujace w jej nastoletniej głowie. Katem oka obserwowała matke. Tak, w tej małej główce na pewno działy sie ciekawe rzeczy. - Nie martw sie, wszystko sie uło¿y. Wrócisz do domu, do dziecka... do nas wszystkich. Sama zobaczysz. - Eugenia wzieła puderniczke z rak syna i wrzuciła ja do torebki. Nick miał ju¿ tego dosc. Chciał jak najszybciej wyrwac sie ze szpitala. Tego dnia spedził ju¿ z rodzina wiecej czasu, ni¿ był w stanie zniesc. 75 - Widziałam cie tu wczesniej. - Marla znowu na niego patrzyła. Wytrzymał jej spojrzenie i krótko skinał głowa. - Kilka godzin temu. - Pamietam - powiedziała z nuta dumy w głosie i zmarszczyła czoło. - Banita. - Zgadza sie. - Czy mu sie wydawało, czy rzeczywiscie w jej oczach pojawiło sie cos jeszcze poza zwykła ciekawoscia? - Był tu jeszcze ktos - stwierdziła. - Ze mna? - Nick potrzasnał głowa. - Nie... nie... zanim przyszedłes. Tak mi sie przynajmniej zdawało... - Jej oczy zaszły mgła, odwróciła wzrok i spojrzała na kołdre, która była przykryta. - Tak, jestem pewna. Był tu ktos, ale sie nie odezwał, tylko wszedł i... stał tutaj, koło łó¿ka... Och, do diabła, wiem, ¿e to brzmi idiotycznie, ale było takie... takie realne... - Bzdura. - Eugenia zasmiała sie nerwowo, jakby chciała powiedziec, ¿e to głupi pomysł. - Pewnie pielegniarka. - Nie - rzuciła Marla, sfrustrowana i zdenerwowana. - Mo¿e to był tylko sen... ale pamietam... albo tak mi sie